KRWAWE CZASY

Okres rozpadu Imperium Rzymskiego, to jednocześnie czas przekształcania się plemion par excellence barbarzyńskich w ludy [ w miarę ] cywilizowane. Transformacja ta, znaczona była krwią, okrucieństwem, zdradą i skrytobójstwem. Kult krwawej zemsty, czyli wendety, kierował poczynaniami tak rycerstwa, jak i pospólstwa. Rycerzom ówczesnym przyświecało motto życiowe:

Quid viro forti suavius quam vindicta manu querere.
(Nie ma nic bardziej rozkosznego dla silnego mężczyzny jak zemsta)

Zrazu zdawać by się mogło, iż niewinne białogłowy ówczesne, nie brały udziału w tego rodzaju rycerskim stylu życia. Nic bardziej błędnego. Niewiele odstawały one bowiem w okrucieństwie od swoich męskich partnerów. One to właśnie odkryły, iż czy to strychnina czy to arszenik, doskonale rozpuszczają się w czerwonym winie. Doskonale, to znaczy, iż są zupełnie bezwonne, jak i totalnie bezsmakowe. Lista w ten sposób otrutych, jest zdecydowanie zbyt długa, aby ją w tym miejscu przytaczać.

Postacią budząca szczególny postrach, była wizygocka księżniczka Brunhilda, która przybyła na dwór burgundzki szerząc na nim nienawiść, przemoc i zgorszenie.

Krótko mówiąc, w społeczeństwach ówczesnych czasów, a więc wczesnego średniowiecza, zdziwienie budził pokój, a nie wojna. Wojny, potyczki, zajazdy, napady itp. były chlebem codziennym.

Na miłość też było miejsce i czas, jednakże czyż nie kojarzy się ona z piękną księżniczką zamkniętą w baszcie na czas kiedy jej rycerz wyruszał na wojnę. Czyż nie kojarzy się również z legendarnym „pasem cnoty” ?

W czasach onych, nasi włochaci bohaterowie, z wolna, ale skutecznie przekształcali się w ucywilizowanych Burgundów, żeby dzisiaj być już uroczymi, i wcale nie wojowniczymi Burgundczykami. Mozolnie, aczkolwiek nadzwyczaj skutecznie, budowali oni podówczas swoją potęgę.